Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mtbxc z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 4540.45 kilometrów w tym 1802.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11669 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mtbxc.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:514.00 km (w terenie 205.00 km; 39.88%)
Czas w ruchu:20:00
Średnia prędkość:25.70 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Suma podjazdów:1570 m
Maks. tętno maksymalne:178 (93 %)
Maks. tętno średnie:169 (88 %)
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:57.11 km i 2h 13m
Więcej statystyk
  • DST 127.00km
  • Czas 04:22
  • VAVG 29.08km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 171 ( 89%)
  • HRavg 141 ( 73%)
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt Poison Cyanit
  • Aktywność Jazda na rowerze

Otwock - Stoczek Łukowski - Otwock z Obcym

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 30.04.2012 | Komentarze 11

Pomysł zrobienia większej trasy zrodził się na początku tygodnia. Plan był taki, żeby powtórzyć trasę z ubiegłego roku z Otwocka przez Stoczek Łukowski i z powrotem do Otwocka. Na wyjazd namówiłem Marcina vel Obcy 17, który podobno nie ma roweru. Tak przynajmniej postował ostatnio Niewe, który na swoim blogu od wielu wielu dni nadal nie ma wpisa po Harpaganie. Przeto przemilczę jego obsuwe, bo musiałby w samych skarpetkach zostać.

A więc zadyma miała się rozpocząć od Otwocka, bo z Kabat to jest jakaś masakryczna trasa i zupełnie z bańki. Na miejscu pojawiłem się po 9tej. O tym, że będzie dobry dzień miał zaświadczyć fakt, że zapomniałem dokumentów, pieniędzy, a w trakcie jazdy zapaliła mi się lapmka rezerwy paliwa. Jednak nie miałem zamiaru zwlekać, bo szkoda było każdej cennej minuty.

Obok stadionu w Otwocku spotykam zgodnie z planem Obcego, który już kręcił się na swojej szosie. Szybka przebiórka, dopasowanie sprzętu, ładowanie wody do bidonów i dawaj na trasę.

Od razu okazało się, że mój Garmin średnio przyjął plan trasy, więc posługiwaliśmy się śladem z garniaka Obcego. Jakoś tak się sugerowaliśmy, że w końcu pojechaliśmy źle. Ale nie ma co się martwić jak taka piękna jest pogoda. Wstukałem w swojego Garmę, nazwę Stoczek Łukowski i sprzęt od razu załapał, gdzie jechać.

Jak się okazało trochę zboczyliśmy z drogi, bo powrót na właściwy tor wymagał przejechania 2-3km po ruchliwej trasie. Na szczęście był pas po którym mogliśmy w miarę sensownie jechać.

Takteż tym sposobem udaliśmy się przez lasy do Stoczka. Trasa to była jak zawsze ciekawa, bo po drodze jest kilka fajny podjazdów. Niby nie strome, bo jak niby, ale można się zachechtać. Plan jednak zakładał, że nie wychodzimy poza strefę "czy", zatem było bez specjalnego deptania. Ot tak, mocniej to mocniej, potem słabiej i znów mocniej. Równo, mocniej, słabiej, mocniej.

Założenie też było takie, że jadę cały czas pierwszy, a Obcy trzyma się za mną. Toteż było bardzo sympatycznie śmigać wspólnie, a jak była opcja to jechaliśmy obok siebie. Tyle, że polskie blachosmrody mają z tym problem. Niestety jest tak, że jak można to trąbią i nie wiadomo, czy pozdrawiają, czy szkalują. A to Polska właśnie!!! [można to lajkować i wpisywać miasta, już mnie to wali]

Przed samym Stoczkiem zrobiliśmy krótki postój na mały wodopój, a potem spotkaliśmy dwóch kolarzy, z których jeden jechał do swojej teściowej. Coś mi sie wydaje, że go za bardzo obsmialiśmy, a Obcy17 rzucił mu hasło, że może "mamusia go przytuli". Chyba nie załapali o co nam chodziło. My ich też, bo nie utrzymali się nas i szybko ich zgubiliśmy.

Przed samy Stoczkiem jest taki fajny sztywny podjazd, tzw. "premia kościelna", bo na szczycie jest kościół i jak się tam jedzie w Niedziele, to okoliczna ludność ma zajawkę na obserwowanie kolarzy. Swoją drogą wcale im się nie dziwię. A w samy Stoczku zrobiliśmy postój.

W trakcie postoju zrobiłem kilka zdjęć dla Niewe, bo on nie wierzy, że Obcy17 ma rower a ma.



Co ciekawe jak tak staliśmy to cały czas nieruchomo przyglądała się nam jedna dziewczyna i zachybotała się jak mówiłem o Niewe. Dziwna sprawa. Jedziesz prawie 60km od Otwocka, a oni go tutaj znają. W sumie dość żywe miasto jak na sobotę i w sumie może tutaj już tutaj był. W każdym razie, żeby sam mógł ocenić, to zrobiłem jej fotkie.



Po naładowaniu glikogenu pomknęliśmy przez Dzieciniów, obok Garwolina do Otwocka. Droga jest mniej pagórkowata niż poprzednio więc, nudnawa. Jest nawet taki odcinek rozwalonej drogi, że można dostać drgawek rąk i nóg, ale większość już poprawili.

Pod koniec jeden dzieciak chciał się z nami ścigać, ale odstąpił jak zobaczył jak nieźle robimy spalare i jak wyglądamy PRO. Wiadomo, każdy widzi.

W planach jest objazd do Warki. Styknie jakieś 150km, więc wpisujcie miasta i lajkujcie.




  • DST 28.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 19.53km/h
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na zakrętach przyszłości

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 2

Takie poranki to ja lubie. [wpisujcie miasta i klikajcie - lubie to!!]

Pobudka bez problemu zaraz po 5tej. Spokojnie się zebrałem i zjadłem nawet śniadanie.W planie było śmiganie po lesie i tak się stało.
Jak wyszedłem z domu powitało mnie pikne słońce. A to dowód, żem po 6 rano jeździł po lesie.



Fantastyczna pogoda, z samego rana. Spokojnie kręciłem się przez jakąś chwilę, mijając innych biegających.



Potem dojechałem do mojego ulubionego miejsca. I dalej ogień i zabawa bez trzymanki. Testowałem niskie ciśnienie z dociśnięciem bajka na zakrętach.



Zabawa przednia. Się zajechałem na maxa, jesze trochę pętlek po lesie i do domu.
Pod koniec zrobiłem fotke bajowki, niech też coś ma z tego lansu.



Tak to ja mogę dzień rozpoczynać. Wiosno trwaj!!!!


Kategoria Trening


  • DST 89.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 29.50km/h
  • Sprzęt Poison Cyanit
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sie mi zachciało

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 2

Jak nie jak tak. Przy okazji minęła mnie grupa Żoliber, dojechałem dwóch szosowców, przegoniłek kilku innych, zdechłem po dwóch godzinach, ocknąłem się po wypiciu wody i tak dojechałem se do końca. Miałem chęć na setkę, ale czas nie ten i pora nie ta. Trza było przecie do pracy, a ja byłem przecież przed. Zdjęć nie ma, no bo po co.




  • DST 55.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 24.26km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • HRmax 178 ( 93%)
  • HRavg 162 ( 84%)
  • Podjazdy 560m
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chorzele, Chorzele, Chorzele

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 8

Do Chorzeli pojechałem rano. Pobudka o 6.30, zabranie rzeczy i do samochodu a rower na dach. Trasa zajęła mi ok 2h i na miejscu byłem ok. 9tej. Przygotowanie sprzętu jakoś poszło mi bez większych kolizji i jakoś zamknąłem wszystko przed 10tą.

Pojechałem się rozkręcić. Przy okazji w lasku spotkałem Andrzeja i Gośkę na rozgrzewce. [Ocenzurowano ze względu na niemoralne wpisy Che ]. Trochę się pokręciłem asfaltem i wróciłem na start. Jak wjechałem do sektora to już był sporo zapełniony. Piękne słoneczko dawało ciepło i było bardzo przyjemnie. Jakiekolwiek wspomnienia z zimowe Otwocka powoli przechodzą w zapomnienie. W sektorze stoję z grupą Plannja, dość liczna. Kilku starszych zawodników Krossa. Pojawia się też Tomek z Biketires. Staje obok i gadamy. W Piasecznie podziwiałem jego karbonowe cudo na 29calach. Fajnie to wygląda i jeszcze fajniej jeździ. Tak przynajmniej mówi właściciel. Na samym początku sektora ustawili się wyjadacze. Jest też grupa MY Bike. Nie wiem, kto to, ale chyba w tym roku jakaś nowość.

Sektory po kolei odpaliły wrotki i my w końcu daliśmy ognia. Trzymałem się lewej strony bo wiedziałem, że po asfalcie jest skręt w lewo. Rok temu zyskałem tutaj bardzo dużo. Ale tym razem nie było innej opcji jak jechać w samym środku grupy. Na szczęście nie było tak nerwowo jak rok temu. Może to kwestia faktu, że więcej osób ma obycie w jeździe grupowej. Nie wiem, ale było ok. Tempo było fajne bo z wykresu Garmina wynika, że ok 40km/h. Jak w jechaliśmy w teren peleton dalej jechał swoje, więc było tylko ryzyko wywrotki, ale na całe szczęście nie było takiego problemu. Dalej jechaliśmy 35km/h po szutrach i bez większego problemu.

Jak pojawiła się pierwsza łacha błota, no to wszystko się rozpadło i każdy jechał gęsiego. Tempo spadło po 28km/h ale jeszcze było ok. Dalej to niewiele pamiętam bo wpadłem w typowy amok, czyli pamiętam, że mnie coś uwierało, ale nie wiem, gdzie i kiedy. A było górę, w dół, prosta, asfalt. Fajne były przejazdy po zboczu górki między drzewami, takie trochę XC. W sumie dobry wyścig. Trochę miałem kłopotów z kilkoma rzeczami, wiadomo do poprawy.


Czas to 2:16:51 a zwycięzca M3 - 1:57:54

47/166 - M3
106/393 Open




  • DST 34.00km
  • Teren 32.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 22.42km/h
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na treningu też można się nieźle bawić

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 10

Jak się okazuje, można i to całkiem dobrze. Pojechałem na trening, a wywalczyłem 3 miejsce w M3 na 60 i 14 Open na 214. Jeśli na treningu tak mi idzie, to ciekawe jak pójdzie kiedy indziej. A wszystko to dzisiaj na Poland Bike w Twierdzy Modlin.



Szkoda, że tel mi się rozładował. Poczekałbym na wręczenie nagród i wejście na podium :D




  • DST 51.00km
  • Teren 51.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 22.67km/h
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Błotne SPA w Piasecznie

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 4

Poranek jak zawsze, tak i tym razem był trudny. A to wszystko za sprawą siąpiącego deszczu. No po prostu lipa. Wiem, że dla kolarza, pogoda zawsze jest dobra, albo bardzo dobra. Na deszcze jesteśmy przygotowani, a każde inne warunki przyjmujemy z godnością :))

Plan był taki, żeby pojechać do Piaseczna i dobrze się bawić. Na dojazd rower był w samochodzie, bo ładnie wyczyszczony z serwisu Airbike. Na miejscu okazuje się, że tłok i korki. Ale na szczęście po kilkunastu minutach znajduje jakieś wolne miejsce przy drodze.

Dość mozolnie wyciągałem rzeczy z samochodu, a zimno było i padało, że ojej. Jednak pomimo siąpiącego deszczu tym razem nie ubrałem się za grubo. Krótka koszulka, krótkie spodenki, dołożyłem rękawki i nogawki i pojechałem na start.

Z mapy pamiętałem, że start i meta są oddzielnie, ale na miejscu okazuje się, że wcale nie. Startujemy z głębi lasu i w tę głębinę powracamy.

Pojechałem się przejechać i po paru minutach byłem cały pochlapany błotem. No trudno, chociaż szybko nie jechałem. Przejechałem tak z kilka kilometrów i już wiedziałem, że będzie błoto, płasko (no to wiadomo zawsze). Jak tak się pokręciłem to stwierdziłem, że nie ma co i wróciłem do startu gdzie już kłębiły się tłumy. Wjechałem do swojego III sektora.

Stałem tam jakieś 10-15min, a potem start. Na początku było szybko jak zawsze, znowu trochę nerwowo, co mnie denerwowało. Jednak tym razem dałem sobie na luz. Wiedziałem, ze trochę może być spalanie na początku. Więc tak nie walczyłem jak niektórzy.

Tylko potem pokazało się, że tempo jakieś za wolne. Trochę było tak, że trafiałem na grupę, która trochę zamulała, ale jak skakałem do przodu do ciągnąłem wagonik i jak się za bardzo męczyłem to trochę nie bardzo była opcja na zmiany. Więc jak było błoto to im uciekałem, bo o dziwo dość sprawnie szła mi jazda po błocie. Jak wpadaliśmy na asfalt, to wiadomo, wszyscy do przodu. Przez jakiś czas dojechała mnie znajoma ekipa z TTK Jade z Torunia, ale zgubiłem ich na jednej z łach błota, a na mecie przyjechali 6 minut po mnie. Jednak nie miałem szczęścia do szybkich pociągów.

Na koniec zrobili mi zdjęcie pamiątkowe z zawodnikiem SK Bank.



W sumie to był dobry wyścig, ale czekam na ten jeszcze lepszy.

Mój czas to: 2 h 15min
Zwycięzca 1h 43

106 Open i 42 M3.




  • DST 37.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 25.23km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Poison Cyanit
  • Aktywność Jazda na rowerze

A miało już być ładnie

Niedziela, 8 kwietnia 2012 · dodano: 08.04.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj rano przed jajeczkiem śmignąłem na szosie. Start 8 rano. Śnieg z deszczem. 0 stopni a przy ziemi niezła wilgoć. W całym przejździe śnieg zacinał, ale nie ma co z pogodą przesadzać. Jest jak jest. Na zawodach może być bardzo podobnie jak na treningu.

Musiałem dłużej się rozgrzać, 25 minut bo zimno było. Dalej wcale nie było lepiej, więc dałem duże tempo jazdy, a momentami ścigałem się z lokalnymi kierowcami. Jak widziałem, ze jakiś mnie wyprzedza a jechałem powyżej 30tki, to dawałem do sprintu i jechałem na równi z samochodem heheeh. Mina kierowcy - bezcenna. No, ale to tylko chwilkę, bo jednak konie mechaniczne mają przewagę.

Przez cały czas śnieg z deszczem na zmianę, z wiatrem, deszczem i śniegiem. Dobrze, że założyłem czapkę pod kask i chustę na twarz, bo inaczej byłoby kiepsko. Miałem jeszcze pojeździć, ale już nie czułem palców u stóp. Dobrze, że pojechałem do domu, bo okazało się, że prawie sobie odmroziłem palce. Były sine. Cóż, chyba czeka mnie kolejny wydatek...


Kategoria Rowery


  • DST 49.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury Opening Season

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 08.04.2012 | Komentarze 0

Zgodnie z tradycją czas zacząć sezon na Mazurach. Trasa zrobiona w sobotę rano. Typowo: Giżyczko - Węgorzewo - Giżycko. Całkiem przyjemnie się jechało, chociaż wiatr zimno, a w drodze powrotnej mocny deszcz. Na szczęście kupiłem sobie kurtkę przeciwdeszczową w Decathlonie i bardzo dobrze się sprawdza. Szybsza, bo czerwona. Jednak jak wróciłem to okazało się, ze stopy nieźle zmrożone.


Kategoria Rowery


  • DST 44.00km
  • Teren 44.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 21.46km/h
  • HRmax 178 ( 93%)
  • HRavg 169 ( 88%)
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Otwock - miasto zimy wiosny gradu opadu, zminicy i męczycy

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 04.04.2012 | Komentarze 0

Pierwsze w tym sezonie ściganie w Mazovii. Jak wstałem rano to wiedziałem, że jest pogodowa lipa. Bosze jak ja nie znoszę zimna, chłodu itd. Ale generalnie miałem bardzo dużą chęć pośmigać, trenować, zmagać się i walczyć. Więc jednak pojechałem do Otwocka celem startu.

Na miejscu okazuje się, że pogoda zrobiła sobie małe żarty i nas zwyczajnie wygwizdała na wszystkie strony. Od stóp do głów i na boki. Problem miałem niezły bo jakoś się jeszcze dobrze nie zorganizowałem na zawody a poza tym ubrałem się za grubo. Zdecydowanie.

O samym maratonie to specjalnie nie ma co pisać. Po starcie średnia pierwszych kilometrów była 33 na godzinę, po kolejnych 10ciu średnia z garmina pokazuje 35kilo na godzinę. Czyli tempo zacnie szybkie jak zawsze. Wnioski dla siebie odpowiednie wyciągnę i odpowiednio to wszystko przemyślę z kim trzeba.

Dalej jazda była jakaś niemrawa, to znaczy niby ok, ale w sumie niby nie ok. Jakoś za dużo osób mnie mijało, mi było za gorąco, no jakaś lipa. Na dodatek miałem takie rękawiczki, że jak jedną zdjąłem, żeby wciągnąć żel to potem się okazało, że założyć już nie mam jak. I jechałem bez rękawiczki. Więc jak cudnie spadł śnieg, pojawiła się zawierucha, to dopiero na mecie poczułem, że prawa ręka nie chce się właściwie otworzyć, a stopy mam drewniane i nieczułe na zmiany podłoża.

W takim lekko dygającym stanie wsiadłem do samochodu i próbowałem się rozgrzać. Nie było to łatwe, ale jakoś mi się udało i zwiałem do domu.

Ściganie rozpoczęte, teraz czekam tylko na lepszą pogodę. Może padać, może być błoto, może wiać, ale nie kurna śnieg z zawieruchą. Oj nie :D

Wynik:

Open 185/658
M3 73/250