Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mtbxc z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 4540.45 kilometrów w tym 1802.05 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11669 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mtbxc.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:383.00 km (w terenie 23.00 km; 6.01%)
Czas w ruchu:14:18
Średnia prędkość:26.78 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:76.60 km i 2h 51m
Więcej statystyk
  • DST 24.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 20.57km/h
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Treningowo Legionowo Poland Bajkowo

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 11

Jako, że po powrocie do stanu polskiej rzeczywistości trudno było mi się przyzwyczaić, więc Mazovię w Józefowie sobie odpuściłem. W sumie słusznie, niesłusznie, ale chorwackie zmęczenie jeszcze czułem. Dlatego po konsultacjach z trenejro doszliśmy do wniosku, że można się przejechać kontrolnie do Legionowa, gdzie w tym roku Poland Bike zagościł.

PB znam od 2010 roku i niekoniecznie mam dobre zdanie o tym cyklu. Jednak przyzwyczajenia do Mazovii robią swoje i człowiek oczekuje, że przynajmniej będzie podobnie. No, ale o tym później.

Na miejsce dotarłem około 10.30, bo korki były naprawdę niezłe. W dość małym miasteczku orga okazuje się, że jest olbrzymia kolejka po numery startowe. Stałem w niej mając nadzieję, że uda mi się jeszcze przebrać i chociaż zrobić rozgrzewkę. Jak się okazało kolejka była dla milusińskich i szybko ją zmniejszono, przez co po 15 minutach miałem już wszystko co potrzebne do startu.

Więc z powrotem do samochodu i tam już przebiórka i krótka rozgrzewka. Start zaplanowany na 12.00 przenieśli o 15 minut. W międzyczasie dzieciaki na dystansie Fan - 7km dawały z siebie wszystko. Widok jest super, jak się widzi taką zaciętość na 4 kółkach :)

Ustawienie w sektorach nie miało dla mnie znaczenia, bo i tak startowałem z pozycji z góry przegranej, czyli ostatniego sektora. Ale chyba nie byłem ostatni w takiej roli, bo obok mnie było bardzo dużo innych zawodników z czołówki. Szykowała się niezła zabawa.

Po starcie było dość śmiesznie, bo trasa prowadziła małą uliczką, która przechodziła w kocie łby, aby za chwilę skręcić ostro w lewo na asfalt. Dalej znów w prawo na łby i znów w lewo na piasek. A dalej to wiadomo, trochę szeroko, trochę wąsko. I jak zawsze po 15 minutach piłowania blatu, z 45km/h średnia spadła do 27km/h i niżej jak tylko pojawiły się wystające korzenie, drzewa itd. Klniecie jest już w takich sytuacjach standardem, a darcie się "po co mnie wyprzedasz" też powoli wchodzi w kanon zabawy maratonowej. W ludziach jest tyle dobra, że to dobro z nich szybko wyparowuje i zostaje sama słodycz, empatia i współpraca.

Jechało się całkiem znośnie, do momentu pierwszych wzgórków, piachów itd. Wyprzedzić nie było gdzie, prędkość spadała strasznie do jakiś 4-5km/h. Masakra. Ja jechałem sobie treningowe, ale za mną laska nie wytrzymała i dwóch panów, który skrzętnie utrudniali nam jakikolwiek manewr wyprzedzania obejchała takimi bluzgami, że nagle pojechali ciutkę szybciej.



Mi się śmiać chciało, bo jak tylko wypadli z zagajnika na jakąś w miarę płaską, polną drogę, to jechali jakby F1 prowadzili, hehehe. No, ale nic. W miarę udawało się wyprzedzać, do kolejnego zagajnika. Na jednym z nich, było już tak masakrycznie, że wyprzedzałem krzakami. Oczywiście musiałem usłyszeć, że "gościu, ty się chyba ścigasz z własnym cieniem...k...". No, ale jak się jedzie to się jedzie, a nie pcha. Tym bardziej, że dystans jaki miałem do pokonania to było zaledwie 23km (chociaż myślałem, że 27km).

Pod koniec zabawy było znów całkiem znośnie i przyjemnie. Na samym końcu pamiętam, że wyrosła jakaś górka z piaszczystym podjazdem na której fajosko się tasowałem z jakimś gościem z BDC (jak się później okazało, z mojej kategorii wiekowej).






Meta to jak zawsze na PB, wąska i kręta przeprawa, gdzie łatwo się dygnąć na barierki. Ciśnienia nie było. Był Fun, ale w sumie jakby niebieskiego gościa wyprzedzić to bym był oczko wyżej.

A tak:

45 / 204 - Open
13 / 50 - Kat M3


Kategoria Rowery, Trening


  • DST 34.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 19.43km/h
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rege

Środa, 7 marca 2012 · dodano: 08.03.2012 | Komentarze 0

Czas na luźniejsze tempo, żeby jeszcze tydzień pojeździć. Dzisiaj z kolega z pokoju zaplanowaliśmy spokojnym tempem pojechać ok. 2h. Inni wybrali się na podjazdy, ale wiem, że gdyby wyrwał się dzisiaj z nimi, kolejne dni byłyby stracone i zupełnie niepotrzebnie zmarnowane. Poza tym trzeba uzupełnić zapasy, bo gotuję tutaj dla siebie.




  • DST 130.00km
  • Czas 04:36
  • VAVG 28.26km/h
  • Sprzęt Spec
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczowy tlen

Wtorek, 6 marca 2012 · dodano: 08.03.2012 | Komentarze 5

Pogoda nieco się zmieniła i w końcu mamy deszcz, ale miałem taką ochotę na jazdę, że wybrałem się z innymi.





Co prawda źle się ubrałem, bo było dość chłodno i wilgotno, a ja wciągnąłem tylko rękawki . W sumie wyszło ładne 130km w 4.5 godziny. To my, bo reszta biegała 1.5h i jeździła popołudniu.




  • DST 109.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 26.48km/h
  • Sprzęt Poison Cyanit
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaniony

Poniedziałek, 5 marca 2012 · dodano: 08.03.2012 | Komentarze 0

Drugi dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie bo pogoda nam tutaj sprzyja. Ubrałem się zatem na krótko i założyłem kamizelkę. Z Vodic pojechaliśmy do Sibenika, a stamtąd do Parku Krajobrazowego, gdzie kolejno zaliczaliśmy kolejne podjazdy. Czołówka rwała do przodu, na każdym podjeździe. Ja spokojnie trzymałem się swojej mocy, żeby sił starczyło na dojazd. Muszę pamiętać o odpowiednim odżywaniu się. Żeby nie było jakiś katastrof.




  • DST 86.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 32.25km/h
  • Sprzęt Poison Cyanit
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień pierwszy – rozgrzewka

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 08.03.2012 | Komentarze 3

Przejazd z Polski do Chorwacji to lekka masakra. Czas wyjazdu przesuwał się sukcesywnie od godziny 11tej do 14tej, aż w końcu wyjechaliśmy około 15tej.

Po drodze zabraliśmy kilka innych osób w Gliwicach i mogliśmy ruszyć spokojnie dalej. Spokojnie to znaczy jakieś kilkanaście godzin. Jest to jednak masakra
To jednak w porównaniu z tym co możesz zrobić na miejscu jest drobną zapłatą za niezła pogodę, świetny asfalt i po prostu idealne warunki do jazdy w marcu. Pierwsze oględziny terenu przypomniały mi , że jest to dość znajome do tego co widziałem na Majorce. Taka trochę księżycowa aura, pustki, kamienie… Ale asfalt idealny, cudny i po prostu genialny do jazdy.



No i właśnie jak tylko poczułem, że mogę pojeździć to wyrywałem do przodu jak głupek. Zupełnie niepotrzebnie, ale czasami lubię takie zabawy. No i jestem ciekawy jak to się przełoży na kolejne dni.


Kategoria Rowery, Trening